Nowalijki – jeść czy nie jeść?

Nowalijki – jeść czy nie jeść?

Młode warzywa dostępne na początku sezonu, czyli nowalijki, kolorowe i tchnące świeżością, kuszą możliwością przygotowania zdrowych i atrakcyjnych wizualnie potraw – przywołania wiosny na talerzu po zimowym posiłkowaniu się głównie warzywnymi przetworami. Czy jednak są zdrowe? Podpowiadamy, jak wybierać nowalijki z głową i na co zwrócić uwagę…

Nowalijki, czyli…

Pierwsze w sklepach i lokalnych warzywniakach pojawiają się szczególnie lubiane i cenione za smak pomidory i ogórki, a także marchewka, źródło witaminy A. Tuż obok spotkać można atrakcyjne odmiany sałat, rzeżuchę i bardziej swojską zieleninę: szczypiorek, natkę pietruszki czy cebulkę dymkę. Wszystkie bogate w witaminy, a więc niezastąpione w codziennej zdrowej diecie: w lekkich sałatkach, zupach lub na kanapkach.

Uprawa wczesnych warzyw

Nowalijki, które w sprzedaży są od marca do czerwca, pochodzą ze szklarni, ponieważ wyhodowanie roślin warzywnych zgodnie z cyklem natury w tradycyjny sposób w glebie nie jest możliwe przed czerwcem. Mimo stworzenia pod szkłem odpowiednich do wzrostu warunków temperatury i wilgotności rozwijające się tam warzywa mają mniej światła słonecznego, a to ono w głównej mierze odpowiada za smak warzyw. Niedostatki w smaku mogą jednak amatorom nowalijek rekompensować witaminy, których zawartość w nowalijkach nie powinna znacznie odbiegać od tej w warzywach uprawianych na polu. Ponadto uspokaja ich świadomość, że hodowla w szklarni zapewnia kontrolowanie uprawy, a więc przede wszystkim uniezależnienie od szkodników i pochopne używanie środków ochrony roślin, głównie pestycydów.

Nowalijki a zdrowie

Tyle teoria. Niestety, praktyka – często w znacznym stopniu – od niej odbiega. Hodowcy niejednokrotnie stosują metody, przez które nowalijki mogą wręcz szkodzić zdrowiu.

Po pierwsze: sztucznie przyspieszają wzrost roślin za pomocą nawozów azotowych. Azot jest wprawdzie niezbędny roślinom do wzrostu, ale w przyswajaniu go istotna jest ilość otrzymywanego światła, a, jak już zwróciliśmy uwagę, w szklarni (i podczas krótkich, wiosennych dni) jest go niewiele, więc nadmiar przyjętego azotu odkłada się w postaci azotanów. Nieszkodliwe azotany łatwo jednak redukują się do azotyn, a te organizm człowieka może już metabolizować do związków, których działanie rakotwórcze zostało udokumentowane.

To właśnie ze względu na azotyny tak ważne jest to, jak obchodzić się z nowalijkami. Zawsze należy je dokładnie umyć przed jedzeniem. Sałatę, która akumuluje dużo azotyn, warto moczyć w wodzie nawet pół godziny. Dla zachowania świeżości przechowujmy je, owinięte wilgotną ściereczką, i nigdy nie trzymajmy ich szczelnie zamkniętych w plastikowych opakowaniach, bo brak tlenu sprzyja przemianie azotanów w azotyny.

Po drugie: hodowcy mogą „wspomagać” rozwój nowalijek, stosując w tym celu duże ilości pestycydów. Pestycydy nie są szkodliwe, lecz po spełnieniu określonych wymogów i użytkowaniu zgodnie z instrukcją. A zatem, choć nie jest to stuprocentowa gwarancja dobrej jakości warzyw, najzdrowsze okazać się mogą nowalijki kupowane w okolicach czerwca, bo prawdopodobnie dojrzały w naturalny sposób.

Aby więc faktycznie zadbać o zdrowie i nie paść ofiarą nieuczciwych praktyk hodowców nowalijek najlepiej jest sprawdzać, skąd pochodzą warzywa. Na produktach sprzedawanych w sklepach zwykle podawany jest kraj ich pochodzenia. Na pewno, jeśli rośliny przyjechały z daleka, to zrywane były jako niedojrzałe, a na miejscu pryskane gazami stymulującymi szybkie dojrzewanie. Trudno je więc nazwać nowalijkami.

Korzystanie z warzyw lokalnych dostawców i rolników wydaje się w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. Zawsze jednak warto pytać sprzedających o szczegóły dotyczące stosowanych metod uprawiania. Zdrowe, wysokiej jakości nowalijki można też kupić w delikatesach ekologicznych, gdzie oferowane są warzywa uprawiane wyłącznie na naturalnych nawozach. Cóż, ten sposób oznacza mniejszą wydajność, a to ma wpływ na cenę i ilość dostępnych tam nowalijek.

Udostępnij